
Zamiast naprawiać buty wolimy kupować nowe
Ale czy na pewno szewc jest potrzebny? Rozmawiamy z Franciszkiem Setnym, który naprawia obuwie w istniejącym od 1959 roku zakładzie szewskim przy ul. Kasprzaka w Poznaniu.
Teraz już tylko naprawiamy. Nowych butów już się nie robi w warsztatach, bo rynek został zalany masowymi produktami, przede wszystkim z Chin. Napraw jest jednak także coraz mniej. Buty są tanie i jeśli ktoś ma dać za naprawę 20-30 zł, to woli trochę dołożyć i kupić nowe. Spadek zleceń jest duży, w porównaniu do sytuacji sprzed 30 lat o ponad 70%. Nowe buty są tak zrobione, że często po prostu nie da się ich naprawić - ubolewa Franciszek Setny, szewc.
Pan Franciszek ma 78 lat i jest już na emeryturze, ale dalej pracuje w zawodzie. Buty naprawia już od 61 lat.
To przypadek sprawił, że zostałem szewcem. Chciałem uczyć się na zegarmistrza. Ale były to czasy stalinowskie i jako syn tzw. kułaka musiałem wybrać bardziej proletariacki zawód. Wujek miał warsztat szewki, pozwolił mi uczyć się u siebie. Trwało to trzy lata i tak zostałem szewcem - opowiada Franciszek Setny.
Mimo to pan Franciszek nie wyobraża sobie pracy w innym zawodzie.
Nie, nie żałuję, że zostałem szewcem. Co bym innego robił? Jestem zadowolony. Szkoda tylko, że kiedyś robiłem nowe buty, a teraz naprawiam już tylko stare - sądzi Franciszek Setny.
Zegarmistrza zastąpił czasomierz w komórce?
Zegarmistrz jest nadal zawodem nobilitującym, bo jest to zawód wyjątkowy, wymagający bardzo wysokich kwalifikacji. Mimo to naprawa zegarków cieszy się coraz mniejszym zainteresowaniem, gdyż od już dwudziestu lat jesteśmy zalewani zegarkami tanimi, jednorazowymi, tzw. masówką z krajów wschodnich (Tajwan, Chiny). Bardzo często spotyka się też dobrze wykonane podróbki znanych marek - uważa Jacek Skąpski, który prowadzi zakład zegarmistrzowski przy ul. 28 Czerwca 1956, na sąsiedniej Wildzie.
Czy więc zegarmistrz to kolejny zawód, który zniknie?
Nasza działalność jest na krawędzi opłacalności. Bywają miesiące, że musimy dopłacać do interesu. Wychodzimy praktycznie na zero, o zysku nie ma mowy. Chcemy dalej działać. Dużym obciążeniem są dla nas wysokie podatki. VAT w wysokości 23 proc. jest to za dużo. Gdybyśmy płacili podatek 8 proc. jak fryzjerzy, byłoby nam łatwiej. Nie mamy też żadnych ulg. Kolejnym problemem są wysokie czynsze. To właśnie wysokie koszty działalności są głównym powodem likwidacji zakładów zegarmistrzowskich. Z tego co mi wiadomo w ostatnich ośmiu latach około 8 zakładów zostało zlikwidowanych, w tej chwili działa jeszcze ok. 25 - twierdzi Jacek Skąpski.
Rozpowszechnienie telefonów komórkowych, pokazujących czas na swoich wyświetlaczach sprawiło, że zegarek na rękę jest już nam często zbędny.
Zegarek kiedyś należał do dóbr luksusowych. Dziś mamy zalew taniej tandety. Markowy zegarek kosztuje od 300 zł wzwyż. Nasze zegarki mają oryginalny mechanizm szwajcarski, to zakup na lata. Zegarki dalekowschodnie, którzy jak mówią nam klienci kosztują 30-50 zł, działają rok, dwa. Prawdziwe zegarki będą nosić takie grupy jak biznesmeni, sportowcy, prawnicy, lekarze - wskazuje Jacek Skąpski.
Pan Jacek, którego zakład istnieje od 1959 roku i był przekazywany z pokolenia na pokolenie (pracuje tu też jego syn) martwi się, że nie ma osób chętnych, które chciałyby zostać zegarmistrzem.
Ubolewam, że nie ma młodych ludzi, którzy chcieliby się w tym zawodzie kształcić. Ja mam w zakładzie czterech zegarmistrzów i wszyscy są kształceni w Szwajcarii. W Polsce nie ma żadnych szans by się wyszkolić. Nie ma już po prostu właściwych szkół. Jeszcze do niedawna działały w Gdańsku, Warszawie, Krakowie na poziomie szkoły średniej (kiedyś jako zawodowe), ale kilka lat temu zostały zlikwidowane. Miałem też osobę po studiach, która chciała się uczyć zegarmistrzostwa, niestety nie było gdzie. Problem był też z egzaminem czeladniczym. Nie ma odzewu i zainteresowania ze strony izby rzemieślniczej. Nie ma propagowania zawodów ginących. - powiedział Jacek Skąpski.
Mimo to Jacek Skąpski nie zamierza likwidować swojej działalności.
Nie żałuję, że zostałem zegarmistrzem. Nie wyobrażam sobie innej pracy. Ktoś przecież musi te zegarki naprawiać. U nas to tradycja rodzinna. Nasz zakład zegarków szwajcarskich istnieje od 1959 roku. Grupa zegarmistrzów, która jest tutaj zatrudniona to pasjonaci, którzy nie tylko lubią, ale kochają ten zawód.
Spada czytelność, księgarz będzie niepotrzebny?
Czy księgarz to kolejny ginący zawód?
Wydawałoby się, że tak, chociaż są przykłady ze świata, np. z Niemiec, że księgarnie się odradzają. Powstają księgarnie niezależne, takie z prawdziwego zdarzenia - twierdzi Andrzej Kawecki z księgarni "Jedynka" przy al. Marcinkowskiego.
A może zagrożeniem dla księgarni i książek jest internet i papier elektroniczny?
Internet jest owszem sporym wyzwaniem. W internecie zamawia się książki, które się zna lub takie, które są na liście bestselerów i nie wymagają przejrzenia. A księgarnie działają trochę jak słupy ogłoszeniowe, darmowe wystawy. Przychodzi się popatrzeć co jest, co można kupić, przejrzeć na miejscu. Niestety potem zamawia się w sieci, bo trochę taniej. To chyba jednak problem też innych branż. - Papier elektroniczny nie do końca będzie dla nas zagrożeniem, bo większość ludzi ceni sobie jednak tradycyjne książki. Niemniej dyskutując ze stałymi klientami ciągle spotykam się z problemem braku miejsca w domu na przechowywanie książek. Ale i tak najważniejsze jest, że ludzie co raz mniej czytają, zarówno książek, jak i gazet. Coraz większym zainteresowaniem cieszą się za to audiobooki. Może dlatego, że są zawody, gdzie nie można w pracy przeczytać książki, jak chociażby kierowcy - zauważa Andrzej Kawecki.
Pan Andrzej, który w zawodzie pracuje 30 lat ubolewa, że ludzie kupują i czytają coraz mniej książek. Z roku na rok jest coraz gorzej. Za spadek sprzedaży książek winny jest również podatek VAT. Mimo to największym zainteresowaniem cieszą się podręczniki, literatura piękna sprzedaje się z roku na rok słabiej.
A dlaczego Andrzej został księgarzem?
To się różnie układa. Wybrałem akurat księgarstwo. Ale nie żałuję tego. Trochę z tą książką przeżyłem, były różne czasy. A dziś? Trzeba popracować z klientem, trzeba go zachęcić do kupna i czytania. Księgarz jest teraz potrzebny bardziej jako doradca, bo wielu chciałoby coś przeczytać, ale nie zawsze wiedzą, po co warto sięgnąć - opowiada Andrzej Kawecki.
Coraz mniej kiosków na ulicach, kioskarz będzie tylko wspomnieniem?
W ostatnich dwóch latach zostało zlikwidowanych kilkanaście kiosków sieci Ruch, Eurokiosk i Kolporter. Czy to już koniec zawodu kioskarza i zielonych budek przy przystankach i ulicach? O opinię pytamy Michała Nowackiego, który prowadzi kiosk Ruchu przy Dworcu Zachodnim.
Wydaje mi się, że jednak ten zawód będzie zanikał. U mnie schodzą głównie bilety i papierosy, w dodatku obok postawili mi biletomat. Sprzedaż gazet jest kiepska. Wzrost sprzedaży prasy odnotowuję w zasadzie tylko, gdy są targi - powiedział Michał Nowacki.
Z handlem mam do czynienia od 15 lat. Ja ten zawód kocham i lubię. Potrafię z klientami porozmawiać, cenię sobie kontakt z ludźmi. Chwalę sobie tą pracę. Mam nawet wiernych i stałych klientów, którzy wspierali mnie w trudnych okresach. Jako kioskarz pracuję już prawie trzy lata. Raczej nie wyobrażam sobie pracy w innym zawodzie. Niestety warunki proponowane ajentom powodują, że ludzie prowadzą kiosk 2-3 miesiące i rezygnują. Gdy to się zmieni będzie szansa na uratowanie zawodu - dodaje Michał Nowacki.
Pasmanterniarz – zawód, który nie wyginie
Myślę, że przyszłością pasmanterii jest zmiana ich profilu. Ludzie mniej naprawiają lub przerabiają odzież, lecz traktują pasmanterie jako miejsce, gdzie kupuje się rzeczy związane z hobby. Osoby, które lubią robótki ręczne na drutach, rękodzieło, wyszywanie obrazków i rzeczy ozdobnych to teraz główni nasi klienci - uważa Artur Ratajski, który prowadzi pasmanterię w centrum miasta.
Punkt przy al. Marcinkowskiego działa od ponad 20 lat. Pan Artur nie obawia się, że jego zawód wyginie. Bardziej martwi się wymierającym centrum miasta, które traci swój charakter i mieszka w nim coraz mniej ludzi. Jednak wie, że potrzebujący zawsze do niego trafią.
To jest sklep specjalistyczny. Moich towarów nie dostaniemy na każdym osiedlu. Mimo presji nie rozważam przeprowadzki do centrum handlowego. Tam są małe boksiki i wysokie ceny najmu - wyjaśnia Artur Ratajski.
Miał to być zawód z przyszłością
Od 1997 roku w Polsce zaczął mocno rozwijać się internet. Powstawało coraz więcej stron internetowych, portali i tematycznych witryn. Nie każdego było stać na komputer z prawdziwego zdarzenia i dostęp do internetu, a wielu chciało być na bieżąco i mieć dostęp do globalnej sieci. Internet szerokopasmowy był tylko marzeniem. Odpowiedzią na zapotrzebowanie były pojawiające się jak grzyby po deszczu kawiarenki internetowe – wydawało się, że te punkty już na stałe zagoszczą w naszych miastach. Postęp technologiczny i upowszechnienie stałych łącz zmienił jednak sytuację. W Poznaniu z ponad 150 działających kafejek zostało ok. 10.
Otwierając z żoną ten biznes szacowaliśmy, że będzie on na góra pięć lat. A działamy ósmy rok. Jakoś się przyjęliśmy na tym rynku i funkcjonujemy. Co prawda jest dużo gorzej niż kiedyś. Dlatego trochę się przebranżawiamy. Prowadzimy już nie tylko sprzedaż pustych płyt, usługi nagrywania, skanowania i kserowania, ale tworzymy na zlecenie klientów strony internetowe. Założyliśmy też serwis komputerów. Sama kawiarenka internetowa już nie jest opłacalna - uważa Robert Malczyk, punktu przy ul. Głogowskiej w Poznaniu.
Zdecydowana większość z nas ma już w domu komputer, często laptopa. Dostęp do internetu możemy mieć poprzez telefon stacjonarny, telewizję kablową czy komórkę. Czy więc za kilka lat już w ogóle nie będzie kawiarenek internetowych?
Myślę, że niektóre kawiarenki będą działać dalej, ale już nie w takiej formie. Te czasy, które były już nie wrócą. Z kawiarenek będą korzystać okazyjnie studenci, turyści, goście targów i przedstawiciele firm, którzy przyjeżdżają do Poznania z całej Polski w interesach i potrzebują szybki dostęp do internetu bez ograniczeń, czego nie oferują hotspoty czy sieci komórkowe. Ostatnio miałem nawet dużą grupę turystów z Japonii - dodaje Robert Malczyk.
Aktualności |
najnowsze | najpopularniejsze |
· Park Wilsona obszarem zagrożonym wścieklizną – wprowadzono zakaz wyprowadzania niezaszczepionych psów
(22-04-2025 08:13)
· Seniorzy zasiedli do wspólnego śniadania wielkanocnego
(22-04-2025 07:20)
· Groby Pańskie w łazarskich kościołach {◎GALERIA ZDJĘĆ}
(22-04-2025 03:05)
· Zmarł Papież Franciszek
(22-04-2025 02:13)
· Informator wielkanocny
(18-04-2025 08:09)
· Na Targach i w Parku Manitiusa znajdowały się niegdyś cmentarze
(02-11-2024 09:29)
· Rogale na Św. Marcina {PRZEPIS}
(11-11-2024 09:53)
· Podkoziołek, czyli poznańskie ostatki
(04-03-2025 09:27)
· Nastolatek wyskoczył z wieżowca przy Dmowskiego
(24-05-2024 19:59)
· Pół wieku temu Sczanieckiej przejechał ostatni tramwaj
(12-01-2025 22:07)
Niezapominajka |
kwi
do 27-04-2025
Międzynarodowe Targi Poznańskie
Poznań Motor Show - targi motoryzacyjne
kwi
17:00
Biblioteka Raczyńskich filia nr 4 ul. Lodowa 4
Spotkanie z Cezarym Harasimowczem, pisarzem, scenarzystą, wokół jego najnowszej książki Bieta, opisującej życie Elżbiety Ficowskiej, ocalałej z Getta Warszawskiego, żony poety Jerzego Ficowskiego. Spo
kwi
Łazarz
Gratowóz
• 08:00-08:20 - Jarochowskiego/Sczanieckiej
• 11:40-12:00 - Jarochowskiego przy Górczyńskiej
• 12:10-12:30 - Kolejowa 37
maj
do 16-05-2025
Międzynarodowe Targi Poznańskie
Poznań Impact
maj
Młodzieżowy Dom Kultury nr 3 ul. Jarochowskiego 1
Wiosenny Konkurs Młodych Instrumentalistów
Ogłoszenia |
· Chcesz pozdrowić sąsiada? Nie wiesz, jak sprzedać samochód lub ...
(19-08-2005 00:00)
Zapisz się na listę mailingową: