Uliczną wystawę "Projekt Łazarz. Real time - story telling" przygotowali studenci II Interdyscyplinarnej Pracowni Rysunku Uniwersytetu Artystycznego. Studenci pracowali nad wieloma tematami starając się wziąć pod uwagę zarówno przestrzeń urbanistyczną, jak i społeczną dzielnicy. Założeniem było stworzenie "ulicznej galerii", galerii prac, na które natykamy się mimochodem, przechodząc do sklepu, idąc na spacer czy wracając do domu; galerii, która nie onieśmiela zamkniętymi drzwiami, ale otwiera się na odbiorców – mieszkańców okolicy. I mówi do nich, i o nich. Prace mają charakter efemeryczny, czasowy; usytuowane w przestrzeniach ulicy Małeckiego, Strusia, Kanałowej, Kolejowej i innych na "Dolnym" Łazarzu.

"Dolny" Łazarz wydaje się być zapomniany. W ciągu dnia są otwarte sklepiki. Wieczorem widać mężczyzn, siedzących na murach i pijących alkohol. Nie ma tutaj zbyt wielu miejsc, gdzie można miło spędzić czas. Nie ma zbyt wielu terenów zielonych, są jedynie wzdłuż torów kolejowych. Wiele prac uległo zniszczeniu, jednak spotkaliśmy się też wielokrotnie z życzliwością - mówiła w trakcie wernisażu wystawy prof. Anna Tyczyńska z II Interdyscyplinarnej Pracowni Rysunku Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu.

I tak na przykład w byłym sklepie rybnym przy zbiegu ulic Strusia i Granicznej powstało studio fotograficzne, w którym prezentowany był portret mieszkańców.

Chcieliśmy stworzyć portret mieszkańców Łazarza. W dzielnicy i przed sklepem rybnym robiliśmy zdjęcia różnym osobom, które właśnie spacerowały. Cały zebrany materiał prezentujemy na telewizorach, również na zewnątrz w witrynie sklepu. Ludzie byli zaskoczeni, przychodzili do nas, pytali się co tutaj powstanie.
Mówi się, że Łazarz jest niebezpieczną dzielnicą. Pracujemy tutaj kilka dni i wcale nam się tak nie wydaje. Mieszkają tutaj normalni ludzie. Zauważyłyśmy, że bardzo szybko roznoszą się tutaj wieści. Dzielnica przypomina trochę małe miasteczko - powiedziała Klaudia Tybolski .

Sporo emocji wzbudził polowy stragan, na którym można było za 17,99 zł kupić flagi "Anti Germany Set" do spalenia.

Idea była taka, by złamać stereotyp o Niemcach, zwłaszcza związany z wojną. Mieszkam na "górnym" Łazarzu. Jest to fajna dzielnica. Ludzie są tu w miarę przyjaźni. Podobało im się to, co robimy. Mieszkam tutaj od pięciu lat i podoba mi się. Dużym plusem jest to, że jest stąd blisko do Berlina - wyjaśnia Marc Tobing Winterhagen, autor happeningu.

Fot: Janusz Ludwiczak

ZOBACZ TAKŻE: Architektura Łazarza - wystawa studenckich prac w Palmiarni

ZOBACZ TAKŻE: Studenci Politechniki malowali Łazarz na plenerze

ZOBACZ TAKŻE: Obcokrajowcy bazgrali na ścianie. Powstał europejski mural studentów programu "Erasmus"

ZOBACZ TAKŻE: Studenci Uniwersytetu Artystycznego prezentowali swoje prace dyplomowe na targach

[serwis informacyjny]     [program 23.Dni Łazarza]     [krzyżówka łazarska]