Dwa tygodnie zajęło wyburzanie zabytkowych trybun na dawnym stadionie "Energetyk" przy ulicy Reymonta. Rozbiórkę zabytkowych budynków zaplecza realizował PTB Nickiel na zlecenie inwestora - Gem Sp. z o.o.

Wcześniej, 8 kwietnia na stadionie "Energetyka" doszło do pożaru zabytkowych trybun, który gasiło 9 jednostek straży pożarnej. W wyniku zdarzenia spaliła się część drewnianej trybuny, jednak drugą połowę udało się uratować.

Policjantom zajmującym się problematyką nieletnich z Komisariatu Policji Poznań-Grunwald udało się w zeszłym tygodniu zatrzymać sprawców pożaru. Podpalaczami okazała się trójka dzieci: dwóch trzynastolatków i 10-letnia dziewczynka. Sprawą zajmuje się teraz sąd rodzinny.

Możliwe, że w miejscu dawnego stadionu "Energetyk" powstanie pięć 15-kondygnacyjnych wieżowców.
Rzeczywiście prawdopodobnie na miejscu Energetyka powstaną wieżowce. Taka koncepcja wygrała konkurs - powiedział w kwietniu Ryszard Grobelny, Prezydent Miasta Poznania na naszym czacie.

Stadion "Energetyk" przy ulicy Reymonta wpisany jest do rejestru zabytków. Obiekt powstał w 1929 roku, na Powszechną Wystawę Krajową ("PeWuKę").

Tym czasem niewiele osób wie, że w miejscu dawnego stadionu "Energetyk" mieścił się obóz pracy dla Żydów.

A ja jestem ciekawa, czy i co wiemy o obozie pracy dla Żydów, który był tam podczas okupacji (rodzina opowiadała mi, jak ludzie z przerażeniem patrzyli na Żydów, pędzonych do niewolniczej bezsensownej pracy na tym miejscu.) Na pewno wielu ludzi tam umarło i nie była to lekka śmierć. Czy nie jest to miejsce pamięci? Ja nie o tym żeby tam robić jeszcze jeden cmentarz, ale może jakaś tablica upamiętniająca, no i trochę ciszy - park na pewno nadaje się na takie upamiętnienie, ale wieżowce nie bardzo... [...]
Rodzina mi opowiadała, że Żydzi mieszkali gdzie indziej, ale codziennie tam ich prowadzili do pracy ulicą Reymonta. Dzieci (obecnie starsi ludzie z mojej rodziny) czasem zaczajały się po drodze i rzucały jedzenie. Opowiadano mi że pracowali tam gdzie jest Arena i że to oni usypali te górki, bo kazano im kopać ziemię i przesypywać ją z miejsca na miejsce. Jeśli nawet jakieś szczegóły się nie zgadzają, to na pewno tam ci Żydzi pracowali.[...]
Pytałam rodzinę o tych Żydów, ktoś inny jeszcze potwierdził że byli prowadzeni przez Reymonta do pracy na terenie gdzie dziś jest Arena. Nie, oni nie pamiętają żadnej śmierci na ich oczach ani niczego bardziej drastycznego niż zwykłe zachowanie niemieckich strażników (którzy nie byli mili, ale na zabijanie po drodze nie tracili chyba czasu.) . Dzieci bały się iść dalej, w stronę, umownie mówiąc, obozu, choć nie mam pojęcia jak się to nazywało w hitlerowskim nazewnictwie. Pamiętajmy, że nazistowski system hierarchii społecznej nie dawał Polakom wysokiego miejsca; nawet jeśli nie byli przeznaczeni na rzeź jak Żydzi, to stanowili tylko najtańszą siłę roboczą. Wszystkie te dzieci z mojej rodziny o których piszę miały jak wszyscy Polacy w Warthegau po ukończeniu 11 roku życia obowiązek pracy, i pracowały przeważnie jako służący Niemców przybyłych na miejsce wysiedlonych rodzin, nie miały więc zbyt wiele czasu i sił na pomaganie innym (nie mówiąc o strachu - za samo "dokarmianie" żołnierze mieli prawo je po prostu zastrzelić.) Jest mi trochę dziwnie, że nikt o tym nie wie, i przykro, że miejsce gdzie cierpieli Żydzi nie jest upamiętnione; my sami przeżyliśmy wiele zatem tym bardziej powinniśmy pamiętać o ofiarach jeszcze większej nienawiści. - napisała w komentarzach nasza Internautka, kasia.

Hitlerowcy chcieli przenieść ogród zoologiczny z obecnego starego Zoo do Parku Kasprowicza, przymusową pracą więźniów żydowskich dokonano np. zmiany ukształtowanie terenu. - dodaje Internauta m.

Faktycznie. Informacje o obozie dla Żydów można znaleźć w Kronice Miasta Poznania nr 3/1998: "Święty Łazarz":

"Do pobliskiego parku Kasprowicza Niemcy w 1939 roku chcieli przenieść Zoo. Były już gotowe alejki i nagle sami wszystko zniszczyli. - Tam pracowali Żydzi zimą, w śniegu, na boso - Roman Trojanowicz doskonale ich zapamiętał. - Przewozili ziemię z miejsca na miejsce, do dziś nie wie, po co to robili. Pod koniec wojny wybudowali tam, od strony ul. Wyspiańskiego, bunkry." - wspomina Danuta Książkiewicz-Bartkowiak.

Z kolei także w Kronice Miasta Poznania, "Święty Łazarz" Lech Trzeciakowski pisze:
"Okupacyjne życie codzienne pokazywało swe okrutne oblicze. Część dzisiejszego parku Kasprowicza stanowiły nieużytki, oddzielone od ulic ogrodzeniem. Nazywałem je "Dzikimi Polami". Niemcy prowadzili tam jakieś prace ziemne. Mówiono, nie wiem, ile w tym prawdy, że tam miał być przeniesiony ogród zoologiczny. Pewnego dnia, gdy jak zwykle bawiłem się przed domem, dzisiejszą ul. Gustawa Potworowskiego przeszła kolumna Żydów idących do pracy na "Dzikich Polach". Stałem i patrzyłem przerażony. Przed moimi oczyma przesuwali się nie ludzie, a widma. Jeszcze wiele nocy budziłem się zalany potem, męczonymi koszmarnymi snami."

Fot: Janusz Ludwiczak

ZOBACZ TAKŻE: Policja złapała podpalaczy "Energetyka": stadion podpalili trzej nastolatkowie w wieku 10 i 13 lat

ZOBACZ TAKŻE: Rozpoczęła się rozbiórka "Energetyka". Obok Areny powstaną wieżowce?

ZOBACZ TAKŻE: Pożar stadionu "Energetyk" przy Arenie - spaliły się zabytkowe trybuny

ZOBACZ TAKŻE: "Prawdopodobnie na miejscu Energetyka powstaną wieżowce" - czat z Prezydentem Ryszardem Grobelnym

ZOBACZ TAKŻE: O Arenie, krytych basenach i lodowisku - czat z Lidią Dudziak, Radną Miasta Poznania